1 sierpnia 2016

Nasi pielgrzymi na ŚDM w Krakowie

Dobiegły końca Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. 

Pozwolę sobie na kilka osobistych słów, dotyczących tego wydarzenia. Wybraliśmy się do Krakowa, jako grupa osób, które nie znały się wzajemnie zbyt dobrze. Wróciliśmy, jako zwarta wspólnota. To dla mnie pierwszy, bardzo widoczny owoc ŚDM. 

Do Krakowa pojechaliśmy w ramach dwóch pakietów - z noclegiem i bez noclegu. Pierwszy pakiet gwarantował nocleg przygotowany przez organizatorów. Pielgrzymi, którzy wybrali drugi, mieli go sobie wcześniej we własnym zakresie zorganizować. W sumie, z obu jezuickich parafii z Warszawy (byli również pielgrzymi z parafi św. Szczepana), pojechało na ŚDM blisko 30 osób.

Grupa, która miała pakiet z noclegiem została skierowana do parafii Miłosierdzia Bożego, w miejscowości Bębło. Tam, wraz ze swoimi wolontariuszami, przywitał nas i ugościł ks. Probosz Stefan Trojan. Młodzi pielgrzymi zostali rozlokowani wśród tamtejszych parafian. Przez trzy dni w Bęble słuchaliśmy do południa katechez, prowadzonych przez polskich biskupów. Popołudniami natomiast wyruszaliśmy do Krakowa na centralne uroczystości - Mszę rozpoczęcia, przywitanie Ojca Świętego, Drogę Krzyżową oraz czuwanie w Brzegach. W Krakowie też spotykaliśmy się z resztą grupy. Nie straszne nam były upały i deszcze. Towarzyszyła nam atmosfera spokoju i modlitwy.

Ważnym czasem dla nas była wyprawa - swoista pielgrzymka - do Brzegów, gdzie w nocy z soboty na niedzielę było czuwanie, a z rana Msza święta posłania, pod przewodnictwem Ojca Świętego. Ponad dwa miliony osób zebrało się na polach w Brzegach, aby słuchać Papieża i uczestniczyć we Mszy. To było głębokie doświadczenie dla każdego i każdej z nas. Dało nam siły do dalszego działania, wskazywania innym i sobie, że Bóg jest dobry, że nie możemy spocząć na laurach, tylko mówić o Jego miłosierdziu każdemu napotkanemu człowiekowi. 

Sądzę, że przyjdzie jeszcze czas na konkretne owoce tych kilku dni, które były czasem naprawdę przeobfitym. Każdy pielgrzym mógłby spokojnie wskazać kilka sytaucji, czy też słów Ojca Świętego, które zapadły mu w pamięci i gdzieś głęboko dają wiele do myślenia.

Ja, jako duszpasterz towarzyszący naszym Młodym, wróciłem niesamowicie umocniony, bo zobaczyłem, że Pan Bóg naprawdę czynił w tym czasie wiele cudów w naszym życiu. Może nie tak spektakularnych, ale prostych. Dzielił się miłosierdziem za pomocą ludzi, którzy pomagali nam w wielu sytacjach. Dyskretnie też działał w nas, w trakcie wspólnych modlitw. Sądzę, że każdemu zostawił coś, czym mamy podzielić się z innymi ludźmi. To dzielenie, mam nadzieję, że zacznie się niedługo, po wakacjach, bo Młodzi mają energię i coś chcą robić dla dobra innych. 

o. Jakub Szelka SJ

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
106 0.033359050750732